Monday, February 17, 2025
Home / POLECAMY  / Agata Borkowska: W Polsce leczenie anoreksji nie istnieje

Agata Borkowska: W Polsce leczenie anoreksji nie istnieje

Anoreksja – choroba nie tylko modelek

Kobieta z liściem paproci wzdłuż kręgosłupa.

Anoreksja to nie fanaberia modelek i dziewczyn, które chcą wyglądać lepiej. Anoreksja to śmiertelna choroba / fot. Canva

Miała 14 lat, kiedy zachorowała na anoreksję. Choroba doprowadziła ją do stanu, gdy ważyła 28 kg. Nie mogła liczyć na odpowiednie wsparcie specjalistów. Teraz ma 18 lat, wyszła z najgorszego okresu, mówi, że pokochała życie na nowo i ma siłę, by pomagać innym. Walczy o polepszenie sytuacji osób chorujących na zaburzenia odżywiania w Polsce

„Aby całkowicie wyleczyć się z zaburzeń odżywiania, trzeba być niemiłosiernie bogatym” – tak piszesz w swojej petycji o dofinansowanie leczenia zaburzeń odżywiania, którą kierujesz do Ministerstwa Zdrowia. Jak wygląda leczenie anoreksji w Polsce?

Agata Borkowska: W Polsce nie istnieje leczenie anoreksji adekwatne do rangi tego problemu. Przynajmniej ja nie spotkałam specjalistów, którzy byliby gotowi wesprzeć mnie we właściwy sposób w najtrudniejszych chwilach. Dlatego złożyłam petycję do Ministerstwa Zdrowia, w której domagam się dofinansowania leczenia zaburzeń odżywiania.
Kiedy chodziłam do psychodietetyka, który nie był refundowany przez NFZ, płaciłam 160 zł za jedną wizytę, która trwała 50 minut. Przy spotkaniu raz w tygodniu daje to ponad 600 zł miesięcznie. To oczywiście nie wszystko, bo potrzebowałam licznych wizyt u psychiatry, kardiologa, endokrynologa czy trychologa. Na wizytę u psychiatry trzeba czekać 1,5 roku. Czy naprawdę można tyle czekać, gdy nasilają się stany depresyjne?
Ostatnio dostałam odpowiedź na moją petycję od Ministerstwa Zdrowia, w której napisano mi, że psychodietetyk i dietetyk są w Polsce refundowani. Weszłam w link do platformy, który dostałam i okazało się, że od czterech lat jestem zarejestrowana do psychodietetyka i od czterech lat nie ma żadnego wolnego terminu.

Zobacz koniecznie:
Wilczo głodna: bulimia, czyli uzależnienie od jedzenia

Czyli pozostaje leczenie prywatne, ale trzeba mieć pieniądze?

Tak. Chciałam pójść do ośrodka leczącego zaburzenia odżywiania – może to nie było moje marzenie, ale czułam w takim rozwiązaniu nadzieję na wyleczenie – ale jeden turnus w nim kosztował 17 000 zł. Kogo na to stać? Na pewno nie osobę, która walczy o życie, która nie może nawet pracować. Bo jak w takim stanie może pracować? Na szczęście miałam wsparcie rodziców, dzięki którym mogłam pozwolić sobie na opiekę prywatnych lekarzy. Ale są ludzie, którzy nie mają środków na leczenie.

Istnieje stereotyp, że anoreksja jest chorobą modelek. Ty go łamiesz i na swoim profilu na Instagramie otwarcie opowiadasz o zaburzeniach odżywiania, normalizujesz je, mówisz, że mogą dotknąć każdego. Czy my jako społeczeństwo mamy wystarczającą wiedzę na ten temat?

Absolutnie nie. Wiedza w Polsce jest bardzo mała. Słusznie powiedziałaś, że ludziom wydaje się, że anoreksja to wymysł modelek i wybrednych dziewczyn, które chcą lepiej wyglądać.

A to nie jest fanaberia, tylko śmiertelna choroba.

 

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Agata Borkowska (@ana.nimowa)

Jak wyglądała twoja choroba – co było przyczyną i jakie miałaś objawy?

Czynników było wiele, ale zaczęło się od natłoku lekcji w szkole. Jestem rocznikiem 2004, czyli byłam królikiem doświadczalnym reform edukacyjnych, które zamieniały gimnazja na siódmą i ósmą klasę. I może się wydawać, że to tylko kosmetyczna zmiana, ale to nie była tylko formalność, bo nie przemyślano tego, że miałam kilkukrotnie więcej nauki. Musiałam zrobić te trzy lata gimnazjum w dwa lata podstawówki, po czym trzeba było napisać egzamin ósmoklasisty. I właśnie ten egzamin determinował to, czy ja w ogóle się dostanę do liceum, a chciałam dostać się do jednego z najlepszych w Bydgoszczy. To było moje marzenie i nie wyobrażałam sobie, że mogłabym iść do jakiegoś innego.
Dużą rolę odegrał też mój perfekcjonizm. Pamiętam takie momenty, kiedy płakałam, bo nie dostałam ze sprawdzianu szóstki, tylko piątkę plus i to już było mocno niepokojące. Wielokrotnie jestem pytana, co na to moi rodzice, czy czułam na sobie ich presję. Absolutnie nie. To była dziwna sytuacja, bo oni w ogóle nie wywierali na mnie presji, wręcz przeciwnie – zawsze mówili, że przesadzam z tą nauką. No, ale ja wiedziałam swoje…
Czułam, że nie jestem w stanie kontrolować tego, ile godzin spędzam w szkole, ile godzin spędzam nad nauką, nad książkami,

ale czułam, że jedyną rzeczą, którą mogę kontrolować jest właśnie jedzenie… a właściwie niejedzenie.

Czułam, że muszę schudnąć. Czułam na sobie taką presję wywieraną przez media społecznościowe, przez koleżanki, które też chciały być jak najpiękniejsze. Szczupła figura nadal jest w naszym świecie gloryfikowana. Nigdy nie byłam osobą otyłą czy z nadwagą, zawsze miałam normalną masę ciała, ale chciałam być jeszcze „lepsza”, dlatego postanowiłam ograniczyć jedzenie. Na przykład zamiast zjeść na śniadanie kanapkę, to najpierw zjadałam pół tej kanapki, później z tej połowy zrobiła się połowa, z tej połowy kolejna połowa, aż w końcu poczułam, że skoro już i tak praktycznie nic nie jem, to mogę nie jeść w ogóle.

 

Przeczytaj także:

Katarzyna Dziurska: Perfekcjoniści chorują częściej

Co robiłaś, gdy odczuwałaś głód?

Z czasem można nauczyć się oszukiwać głód, udawać, że nie jest się głodnym. Doszło do tego, że ważyłam 28 kg. Trafiłam wtedy do szpitala i byłam karmiona przez sondę.

Czy anoreksja spowodowała inne problemy zdrowotne?

Przyczyniła się przede wszystkim do depresji, apatii. To, co wtedy czułam… nie czułam wtedy nic. Miałam i nadal mam też inne problemy – z tarczycą, sercem. Zanikła mi miesiączka, wypadały mi włosy. Anoreksja doprowadziła też do tego, że nie lubiłam się przytulać, a wcześniej, od dziecka, uwielbiałam.

Moje ciało mi przeszkadzało.

A teraz lubisz się przytulać?

Tak, teraz znów lubię.

Kto wspierał cię w chorobie?

Zawsze największym wsparciem byli i są dla mnie moi rodzice i siostra. Kiedy ważyłam 28 kg i widząc siebie w lustrze, nie podobałam się sobie, czułam, że siostra była jedyną osobą, która patrząc na mnie, nie myślała „Agata, co ty ze sobą zrobiłaś…”. Dużym wsparciem była też dla mnie psychodietetyczka, do której trafiłam. Tylko oni wiedzieli o mojej chorobie. Ukrywałam ją.

Jak reagują twoi znajomi, kiedy już publicznie mówisz o swojej anoreksji?

Trudniej było mi się przyznać do choroby psychicznej niż fizycznej. Okazało się, że moje koleżanki mają podobne problemy. Nie tylko anoreksję, ale też kompulsywne objadanie się, czy inne zaburzenia psychiczne. Ja też nie chciałam dać po sobie poznać, że mam depresję, dlatego maskowałam ją, udawałam kogoś innego. Miałam dwie osobowości – wśród ludzi byłam uśmiechnięta, w domu płakałam. Najprostsze czynności, jak mycie zębów, sprawiały mi trudność. To może być dziwne dla kogoś, kto tego nie przeszedł. Ludziom często wydaje się, że jeżeli ktoś czegoś nie robi, to powodem jest lenistwo, ale wcale nie musi tak być. Ktoś może mieć depresję, niedoczynność tarczycy czy inną chorobę.

To rodzice zauważyli, że masz problem?

Tak i od razu zaczęli szukać pomocy.

Ta sytuacja na pewno nie była łatwa również dla nich. Jak oni się czuli?

Kiedy ktoś choruje, choruje cała jego rodzina. Moi rodzice i siostra mieli problemy z bezsennością, mama miała gorszy nastrój. Po jakimś czasie powiedziała mi, że każdej nocy, kiedy byłam już w stanie zagrożenia życia, przychodziła do mojego pokoju i sprawdzała, czy żyję. Bała się, że mogłam umrzeć.

A ty bałaś się, że możesz umrzeć?

Tak, bałam się.

Co było dla ciebie najtrudniejsze w chorobie?

Hm…

Najtrudniejsze było ocenianie przez lekarzy. Jeden psycholog powiedział, że moja anoreksja jest wynikiem buntu i dlatego powinnam palić papierosy i pić alkohol. A miałam wtedy 16 lat.

Kiedy byłam w szpitalu, psychiatra zapytał mnie, ile jest dwa plus dwa. Zdziwiło mnie to, bo przecież większość ludzi to wie. Odpowiedziałam i kazał mi wymienić tytuły książek autora, którego nie znałam. Powiedziałam, że nie potrafię odpowiedzieć, a on stwierdził, że od niejedzenia wysycha mi mózg i są to zmiany nieodwracalne. Wtedy rodzice wypisali mnie ze szpitala na własne żądanie.

To jest kolejny przykry przykład pokazujący, że polska służba zdrowia nie działa tak, jak powinna…

Dokładnie. Gdy pierwszy raz byłam w szpitalu i dostawałam jedzenie, które zresztą miało zbyt małą ilość kalorii, jak dla osoby z moimi problemami, chowałam je.

Nikt z personelu medycznego nie pilnował, żebyś zjadała posiłki?

Nie, a przecież wiedzieli, jaką mam chorobę i że chowanie jedzenia jest tu normą. Kiedy wyszłam ze szpitala, ważyłam 2 kg mniej.

 

Dowiedz się więcej:

Anoreksja i bulimia – jak rozpoznać i leczyć?

Miałaś jakieś pasje, zainteresowania, coś, co pozwalało ci chociaż na chwilę zapomnieć o chorobie?

Nie miałam żadnych pasji. Jedyne, co robiłam, to uczyłam się do szkoły i języków obcych. Kiedy mój stan się poprawił i ważyłam więcej, zaczęłam uprawiać jogę i medytować. To mi bardzo pomogło w rozwoju psychicznym i duchowym i pozwoliło bardziej zaakceptować siebie, swoje ciało i przestać w stu procentach koncentrować się na kaloriach i jedzeniu.

Jak czujesz się teraz?

Nie jestem jeszcze całkiem zdrowa, ale tak na 85 procent. Mam blokadę przed jedzeniem tłuszczów, nawet tych zdrowych jak oliwa, awokado. Jednak jest znacznie lepiej niż było. Znowu jestem pogodna, uważam, że życie jest piękne.

Czy choroba w czymś ci pomogła?

Hm, wychodzę z założenia, że wszystko dzieje się po coś. Sparafrazuję piękną maksymę:

„Gdybym nie upadła, nie wiedziałabym, jak pomóc innym wspiąć się na szczyt”.

Jak godzisz swoją działalność ze szkołą, nauką do matury?

Mam zajęcia indywidualne, nauczyciele łączą się ze mną na lekcje online, więc łatwiej jest mi znaleźć czas niż gdybym chodziła do szkoły.

Jesteś laureatką Młodzieżowej Inicjatywy Roku organizowanej przez Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Na czym polega program „E-Depresja”, który stworzyłaś?

Nazwę można wytłumaczyć na trzy sposoby, które dotyczą trzech filarów mojej działalności. Po pierwsze,
„E-Depresja” odnosi się do skrótu ED, czyli Eating Disorders (z angielskiego: zaburzenia odżywiania). Po drugie,
„E-Depresja”, czyli „wirtualna depresja”, w którą popadamy, porównując się do osób z mediów społecznościowych, które pokazują swoje niby idealne życie. I po trzecie, „E-Depresja” zwraca uwagę na problemy psychiczne, które ma coraz więcej ludzi.

W maju kończysz szkołę i zdajesz maturę. Wiążesz swoją przyszłość zawodową z działalnością na rzecz zaburzeń odżywiania?

Wiążę z tą działalnością swoją przyszłość, ale nie chciałabym, żeby to była moja praca. Chcę studiować prawo, co też łączy się z pomaganiem innym.

Jakie masz marzenia?

Żeby każdy, kto zmaga się z zaburzeniami odżywiania na czas otrzymał pomoc. Jeżeli chodzi o prywatne marzenia, to chcę zdać maturę i dostać się na studia. Lubię pozować do zdjęć i chciałabym robić coś związanego z fotomodelingiem.

 

Agata Borkowska pozująca wśród kwiatów.

Pasją Agaty Borkowskiej jest fotomodeling. Swoje zdjęcia publikuje na swoim instagramowym profilu / fot. Anna Łapczak

Co chcesz powiedzieć światu?

Nie oceniajcie, bo widzicie jedynie ułamek czyjegoś życia.
Natomiast osobom zmagającym się z zaburzeniami odżywiania chciałabym powiedzieć kilka rzeczy: nie czekajcie na odpowiednią chwilę, nie możecie sobie myśleć, że nie jesteście „wystarczająco chorzy”. Mówię to w cudzysłowie, bo anoreksja jest chorobą śmiertelną. I kiedy jest się wystarczająco chorym? Kiedy się umrze? To jest brutalne, ale trzeba sobie zdać z tego sprawę. Każdy zasługuje na pomoc, na leczenie i nie trzeba mieć X kilogramów, żeby zacząć się leczyć. Nie bójcie się prosić o pomoc i nie zwlekajcie.
Chciałabym jeszcze przekazać, żeby zawsze być sobą i pamiętać, że to, co jest pokazywane w mediach społecznościowych nie zawsze jest prawdą.
Także:

nie oceniajcie, nie porównujcie się i nie zwlekajcie z proszeniem o pomoc.

 

Natalia Mazur

 

Zobacz też:

Kiedy dążenie do ideału zamienia się w samodestrukcję

 

Jeżeli chcesz wesprzeć działalność Agaty Borkowskiej, podpisz petycję:
Dofinansowanie walki z zaburzeniami odżywiania – https://secure.avaaz.org/community_petitions/pl/ministerstwo_zdrowia_dofinansowanie_walki_z_zaburzeniami_odzywiania/

Dziennikarka, która uwielbia inteligentne rozmowy o życiu. Rozkochana w świecie mody i mediów marzycielka.

Oceń artykuł
BRAK KOMENTARZY

SKOMENTUJ, NIE HEJTUJ